Przemyślenia zwierzoczłeka
Szatan czyli człowiek
Czemu ludzie tak zaciekle próbują się odróżnić od zwierząt? Czyżby czuli, że właśnie takimi zwierzętami są?
cytat z wypowiedzi na internetowym forum
Czy nam się to podoba, czy nie, jesteśmy ssakami, przedstawicielami jednego z gatunków zwierząt. Choć tworzymy cywilizacje i podróżujemy w Kosmos budową ciała bardzo przypominamy naszych czworonożnych krewniaków. Jednak los, jaki im zgotowaliśmy jest istnym piekłem na Ziemi. I gdyby zwierzęta mogły stworzyć religię, z całą pewnością człowiek zająłby tam miejsce szatana.
Życie dla zwierząt
Z filmowego kadru patrzy na nas ładna, ciemnowłosa dziewczyna. Miała dziecko, rodzinę, życie było przed nią. Zginęła, broniąc prawa do życia potomstwa innego gatunku. Jill Phipps została rozjechana przez ciężarówkę, kiedy, wraz z innymi demonstrantami, próbowała powstrzymać eksport żywych cieląt przed lotniskiem w Coventry 1 lutego 1995r. Jej pamięć uczcili przyjaciele, kręcąc film dokumentalny „Jill”.
Od zawsze ruch obrońców zwierząt budzi skrajne emocje. Osoby takie jak Jill Phipps jedni darzą szacunkiem, inni mówią gniewnie o pomieszaniu priorytetów. Ci ostatni są święcie przekonani o wyższości gatunku ludzkiego i jego prawie do gnębienia i wykorzystywania wszystkiego, co człowiekiem nie jest.
Mleko nie dla cieląt
Transporty zwierząt rzeźnych nie są niczym nowym. Pewnie niejeden z nas zastanowiłby się, dlaczego Jill i jej przyjaciele protestowali akurat przeciwko przewożeniu cieląt?
Ludzie są jedynym gatunkiem spożywającym mleko po okresie wczesnego dzieciństwa, w dodatku mleko innego gatunku. Ten płynny pokarm został stworzony dla cieląt, ale one, odłączane od matek zaraz po narodzinach nie mogą go spróbować. Natychmiast przechodzą na sztuczne mieszanki, skomponowane tak, aby nie było w nich żelaza. Krowie oseski żyją zaledwie 7-8 tygodni, a swój krótki żywot spędzają w ciasnych drewnianych pomieszczeniach, uniemożliwiających poruszanie się. Zapobiega to rozwojowi mięśni. Metal jest wykluczony – cielęta lizałyby kraty w poszukiwaniu niezbędnych składników mineralnych.
Kiedy poddawane są ubojowi (podobno płaczą, czując zbliżającą się śmierć) ich mięso jest wciąż różowe i delikatne. Natomiast ich matki przez całe życie pełnią funkcję fabryk mleka, nigdy nie wychodząc na świeże powietrze. Czy naprawdę wierzycie, że wszystkie krowy spędzają życie tak, jak te pojedyncze osobniki pasące się na łąkach, które widzieliście z okiem samochodu?
Mięsna kampania
W Polsce spada spożycie mięsa i jego przetworów. Jeszcze dwadzieścia lat temu przeciętny Polak zjadał rocznie ok. 50 kg wieprzowiny i 20 kg wołowiny. Dziś wieprzowiny jemy 40 kg, a wołowiny niecałe 4 kg. Coraz częściej zdajemy sobie sprawę, że spożywanie mięsa przyczynia się do powstawania wielu groźnych chorób, zwanych cywilizacyjnymi np. nadciśnienia czy miażdżycy. Inną przyczyną spadku popytu na mięso jest lawinowy spadek jakości wyrobów.
Przedstawiciele przemysłu mięsnego planują jesienią br. kampanię, w której jednym z haseł ma być slogan: Mięso krzepi. Może i tak, tylko że wyroby, które spotykamy na stoiskach masarskich mięsem bywają tylko z nazwy.
Jedna ze stacji telewizyjnych bezlitośnie obnażyła praktyki wytwórców szpikujących np. schab solanką, co pozwala na dwukrotne nawet zwiększenie wagi wyrobu kierowanego do sprzedaży.
Jeszcze gorzej wygląda sytuacja w wypadku tzw. wędlin, zwłaszcza tych tańszych. Kontrole inspektorów służb handlowych i sanitarno-epidemiologicznych ujawniają liczne nieprawidłowości. Wszyscy słyszeliśmy o praktykach „odświeżania” zepsutych wyrobów. Jednak nawet te świeże składają się z mięsa tylko w niewielkiej części.
Reporterzy jednej z gazet przeprowadzili własne dziennikarskie dochodzenie w tej sprawie. Wcielili się w role zwykłych klientów, a nabyte wędliny oddali do laboratorium, gdzie sprawdzono ich skład. Wyniki były szokujące. Okazało się, że wyroby zawierały cząstki skóry, ścięgien, a nawet zmielonych oczu i kości! Nie wspominając już nawet o sporej ilości konserwantów, które, niby nie są szkodliwe dla człowieka, jednak spożywane stale i w dużych ilościach nie pozostają bez wpływu na nasze zdrowie.
Nie ma co się oszukiwać. Naiwnością byłoby sadzić, że wędlina w cenie kilkunastu złotych za kilogram składa się głównie z mięsa. Spożywając ją, nie tylko nie dostarczamy organizmowi niezbędnych składników odżywczych, ale wręcz zatruwamy się potężną dawką chemii i odpadów poubojowych.
Można, oczywiście, zdecydować się na zakup wędlin droższych, lepszych jakościowo. Należy pamiętać jednak, że sporządzone one zostały ze zwierząt hodowanych na skalę przemysłową. Oznacza to, że były one karmione sztucznymi mieszankami, sterydami, często także antybiotykami, które podaje się im, żeby zapobiec chorobom. Spożywając ich mięso przenosimy to wszystko do naszego organizmu. Wyrób taki ma niewiele wspólnego ze swojską kiełbasą kupowaną od znajomego rolnika po świniobiciu.
Ci, co mięsa nie jedzą
„Prawda jest taka, że otwarcie bram fabryko-farmy (gdzie hoduje się zwierzęta na rzeź – przyp. aut.) jest jak otwarcie bram do piekła. Piekła, które sami stworzyliśmy. Widok, zapach i hałas są nie do zapomnienia – mówi narrator w filmie „Jill”.
Ci, którzy nie chcą być odpowiedzialni za skandaliczne warunki hodowli i mękę zwierząt w rzeźniach - przestają jeść mięso. I najczęściej są atakowani przez tych, którzy tego nie zaprzestali. Dlaczego? To temat na odrębne badania socjologiczne.
Mięsożercy zarzucają wegetarianom wyłamywanie się z wielowiekowej tradycji. Wszak mięso jedli nasi przodkowie z dziada pradziada. Owszem, argumentują wegetarianie, ale kiedyś także myto się raz na miesiąc, posiadano niewolników, a mąż miał prawo do zabicia niewiernej żony. Czy należy wrócić do tych praktyk w trosce o kultywowanie wielowiekowych zwyczajów?
Przeciwnicy jedzenia mięsa udowadniają, że człowiek w przeciwieństwie do lwa czy tygrysa jest wszystkożerny. Może odżywiać się pokarmem roślinnym bez szkody dla zdrowia. Na argumenty, że drapieżniki też zabijają, odpowiadają, że upolowanie chorej i słabej sztuki bydła prze wilka, lwa czy tygrysa znacznie się różni od hodowli na przemysłową skalę, w której zwierzęta najpierw spędzają życie w tragicznych warunkach, a potem zabijane w rzeźniach.
Można zastanawiać się czy tak radykalne metody, jakie stosowali członkowie Frontu Wyzwolenia Zwierząt w filmie „Jill” są usprawiedliwione. Jednak młodzi ludzie tłumaczyli, że zmuszają ich do tego okoliczności. Legalną drogą nie mogli niczego osiągnąć. Pisemne protesty i petycje pozostawały bez odpowiedzi. Jedynie czynne działania były w stanie skłonić władze do jakiejkolwiek reakcji.
Śmierć Jill odbiła się szerokim echem na całym świecie. Przybywało protestujących przed lotniskiem w Coventry. W trzy miesiące po śmierci młodej bojowniczki transporty cieląt zostały wstrzymane.
Wieczna Treblinka
Theodor Adorno, pisarz żydowskiego pochodzenia powiedział kiedyś, że Oświęcim zaczyna się wszędzie tam, gdzie ktoś patrzy na rzeźnię i myśli: To tylko zwierzęta. To właśnie ofiary Holokaustu, ludzie którzy przeżyli piekło obozów koncentracyjnych często dziś walczą o to, aby zwierzęta nie musiały doświadczać tego samego.
Charles Patterson autor książki „Wieczna Treblinka” kierował się tą analogią.
W Wiecznej Treblince opisane są szczegółowo nie tylko korzenie nazistowskich zbrodni oraz maltretowanie i zabijanie zwierząt w naszym nowoczesnym społeczeństwie, lecz po raz pierwszy przedstawione są rozległe dowody na gruntowne i kłopotliwe związki pomiędzy wykorzystywaniem zwierząt w Stanach Zjednoczonych a hitlerowskim "ostatecznym rozwiązaniem". Ponadto dr Patterson nie pozwala nam zapomnieć, że praktyki stosowane w amerykańskich rzeźniach, które posłużyły nazistom jako model do rzezi ludzi podczas holokaustu, rozwijają się bez przeszkód po dzień dzisiejszy – pisze we wstępie książki Lucy Rosen Kaplan.
Z książki Pattersona możemy m.in. dowiedzieć się że wielu prominentnych nazistów miało za sobą pracę w przemyśle mięsnym. Rzeźnikami byli np. Kurt Franz, ostatni komendant Treblinki oraz Karl Frenzel, który obsługiwał piece krematoryjne w obozach zagłady Hadamar i później w Sobiborze. Własny sklep mięsny prowadził Rudolf Hess, komendant Auschwitz.
Ludzie nie mający oporów przed ubojem zwierząt, które uważali za istoty niższe, bez problemu zabijali ludzi, tym bardziej, że według nazistowskiej ideologii ich ofiary także należały do niższego gatunku. Patterson podkreśla, jak niebezpieczne jest i do czego może prowadzić dokonywanie takich podziałów.