SPRAWA ZAGŁODZONEJ WYŻEŁKI - CIĄG DALSZY
Czujemy się w obowiązku poinformować co się dzieje w sprawie zagłodzonej wyżełki Lali. Zagłodzonej w renomowanej hodowli w Pile.
25 marca odbyła się kolejna rozprawa karna w tej sprawie. Mieliśmy nadzieję, że będzie ostatnia. Wszystko zostało już powiedziane i w naszej ocenie udowodnione. Liczymy na wyrok stwierdzający winę.
Na rozprawie zeznawał nasz ostatni i jakże ważny świadek – prawnik z zawodu – osoba, która poinformowała nas o stanie biednej Lali i zrobiła zdjęcie poniżej. Jej zeznania były ogromnym zaskoczeniem dla strony przeciwnej. Kłamstwa jakoby interwencja Mondo Cane była spowodowana chęcią wzbogacenia się i została zaplanowana jako kradzież, zostały pogrzebane.
Świadek wraz z synem znaleźli się na posesji Magdaleny D. jako uczestnicy kursu i to chłopczyk chodząc po posesji znalazł kojec z zagłodzonym psem. Kurs był prowadzony przez koleżankę Magdaleny D. na jej terenie. W kojcu obok był również drugi pies, należący do innej fundacji, również w złym stanie, w hotelu. Został zabrany ponieważ fundacja od dłuższego szukała innego miejsca z uwagi na zastrzeżenia do opieki nad psem u Magdaleny D.
Świadek próbowała wyjaśnić z prowadzącą kurs dlaczego Lala jest w takim stanie, próbowała ją również karmić. Usłyszała od prowadzącej, że podane kąski to jedyne, co ta biedna suka dostanie do jedzenia. Świadek nie uzyskała żadnych wyjaśnień i dlatego zrobiła zdjęcia i wysłała nam maila. To zdjęcie poniżej to właśnie zdjęcie zrobione przez świadka.
Ot i cała historia. Nie było napadu na biedną hodowczynię, nie było zamiaru kradzieży i zaplanowanej akcji, żeby zarobić na rasowych pieskach. Była za to interwencja, która uratowała życie Lali. Przypominamy, że u Lali po odbiorze, poza zagłodzeniem, nie stwierdzono żadnej choroby. A stwierdziło to kilku niezależnych lekarzy weterynarii. Prawdopodobnie wytrzymałaby jeszcze kilka lub kilkanaście dni i umarłaby w tym zasyfionym kojcu. A oskarżonej jak do tej pory nie udało się udowodnić nam żadnego przestępstwa, wszystkie jej doniesienia zostały umorzone.
Rzeczywiście to niekomfortowa sytuacja, gdy przeciw nam nie toczą się żadne postępowania, a hodowczyni zasiada na ławie oskarżonych i dodatkowo toczy się kolejne postępowanie karne w sprawie znęcania nad innymi psami.
Cieszymy się z efektu zaskoczenia i widocznej nerwowości po drugiej stronie. Będąc na miejscu Magdaleny D. też bylibyśmy nerwowi. I to nawet bardzo.
Oczywiście obrońca robi wszystko, żeby przedłużyć postępowanie w sprawie Lali. Złożył wniosek o przesłuchanie pani prowadzącej kurs, koleżanki Magdaleny D.
Wytrzymamy i to, bo chyba wszystko zostało już pokazane i powiedziane. Mamy nadzieje, że już wkrótce będziemy mieć dla Was dobrą wiadomość, choć oczywiście nie przesądzamy wyniku, bo sąd jest niezawisły. Następna, być może ostatnia, rozprawa na początku maja.